Od lunchu Jessie nigdzie nie widziała Emi. Zastanawiała się gdzie przepadła jej przyjaciółka.
Zadzwonił dzwonek. Jassie ruszyła w stronę wyjścia, ale ktoś ją zatrzymał.
- Cześć, J! - zawołał męski głos
- Hejka, Tom. - Jessika próbowała pozbyć kolegi
- Tak, myślałem, że poszłabyś ze mną na randkę? - spytał odważnie
- Przykro mi, ale jestem akurat zajęta... - powiedziała i odeszła szybkim krokiem
Weszła do domu i zobaczyła białego owczarka szwajcarskiego - Collin. Weszła do pokoju, torbę rzuciła w kąt i zabrała psa na spacer.
Tak jak lubiła najbardziej, zabrała ją do lasu.
Ten krajobraz był dla niej tętniącym życiem światem.
Przechodząc wtedy obok tych wszystkich drzew, dostrzegała wiele
zwierząt i przelatujących kolorowych ptaków. Ścieżki leśne były usłane
barwnymi liśćmi, które już spadły z drzew. Najbardziej okazały był
kasztanowiec, który rósł na środku lasu i obwieszony był przepięknymi kasztanami. Na wysokim dębie ćwierkały wróble i sikorki. Po
niewielkim murze pną się bluszcz, który jesienią wygląda bardzo ładnie.
Pod drzewami rosło dużo grzybów, leżało wiele szyszek, kasztanów, oraz
pięknych liści. Nad głową Jessie pochylały się gałęzie leszczyny
ze smacznymi orzechami. Przez rozłożyste konary drzew wpadały promyki
zachodzącego słońca, co czyniło las jeszcze ładniejszym.
Nagle suczka nastawiła uszy tak jakby czegoś nasłuchiwała, po czym zerwała się z miejsca jak oparzona i pobiegła w głąb lasu
-Collin... Collin...- odbijało się echo jej melodyjnego głosu
Biegła za swoim owczarkiem, mając nadzieję, że Collie zaraz do niej wróci.
Usłyszała głośny szczek swojego psa. Pobiegła za dźwiękiem. Przedarła się przez ostatnie zarośla i widok, który zobaczyła był dla niej przerażający.
Na miękkiej trawie leżała... Emma. W jej prostych blond włosach były patyki. Cała twarz była z błota
- Emi! Emma! - budziła ją Jessika
Em nareszcie zaczynała się budzić. Jej powieki odsłoniły granatowe oczy. Spojrzała na JJ zdezorientowana.
- Co się... stało? - spytała Em niewinnie
- To ja powinnam była o to zapytać.
- Oh...
- Musimy wracać...
- Tak, ale jest jeden problem... - powiedziała Jess
- Jaki?
- Ja nie znam drogi, a ty tym bardziej...
- No tak... To jakim cudem tu trafiłaś? - zapytała po chwili Emi
- Biegłam za Collin, która teraz znowu zniknęła... Martwię się o nią...
- Nie martw się, Collie się znajdzie... - pocieszyła ją
Dziewczyny szły bardzo długo. W końcu Em się odezwała :
- Boję się Jass...
- Patrz na pozytywy...
- Są w ogóle jakieś?! - spytała poirytowana i przestraszona
Jess po dłuższej chwili zastanowienia powiedziała :
-Hmmm... Darmowy obóz?
Em przewróciła oczami. Przyjaciółki zrezygnowane i zmęczone usiadły na pniu drzewa. Liczyły na to, że ktoś je w końcu znajdzie. Jednak żadna z nich nie wierzyła w to, bo kto w miasteczku Janeville w stanie Wisconsin chodzi po lesie w nocy?!
Nagle w krzakach coś się poruszyło. Dziewczyny wstały przestraszone. Chwilę później zza krzaków wyszli Seth i Hunter, a zaraz po nich Collin.
Oczy chłopaków wyrażały ulgę.
- Nigdy! Nigdy więcej nie chodźcie do lasu same! - powiedział Seth
Hunter podszedł do wykończonej Emmy i zabrał ją.
- Chodźcie, idziemy do domu. - powiedział Hunter
- Ale ja dojdę! - protestowała Emma
- Jakoś ci nie wierzę... - odparł
Jess nie słuchała dalej tej sprzeczki, gdyż podszedł do niej Seth. Nic nie powiedziała. Ruszyli.
- Mam cię zanieść? - spytał Seth
- Nie, dzięki...
Seth zabrał Jess na ręce i poszedł za pozostałą dwójką.
- Ale co ty robisz?! Mówiłam ci, że dam radę!
- Hmmm... Nie przekonałaś mnie. - zaśmiał się
- Nie możesz mnie zawsze nosić, Seth! To już drógi raz!
- Zakład? - zapytał
- Jaki zakład?! - spytała z irytacją
- O to, że nie mogę cię wszędzie nosić. - odpowiedział
- Pogieło cię?! Co ludzie sobie pomyślą? - zapytała zabawnie
- Serio cię to obchodzi?
- Zazwyczaj nie, ale nie często spotyka się Setha Blue, który niesie jakąś tam dziewczynę...
- Nie jesteś "jakąś dziewczyną". Jesteś Jessika Black! - odpowiedział potężnym głosem
- Znam swoje imię i nazwisko.
- To czemu mówisz na siebie "jakaś dziewczyna"? - droczył się
Krzaki poruszyły się, a liście zaszeleściły. Jessika przestraszyła się i przytuliła mocno Setha. Chłopak odwzajemnił uścisk i powiedział :
- Nie bój się. - zza krzaków wyskoczyła ruda wiewiórka
- Ja się nie boje!
Seth nadepnął na patyk, który pod jego ciężarem złamał się. Jess znowu odruchowo przytuliła Setha.
- Mówisz, że się nie boisz? - zadrwił
Jassie była zakłopotana, bo naprawdę przestraszyła się słodkiej wiewiórki.
Rozmawiali tak całą drogę. Zdawali się zapomnieć o obecności pozostałej dwójki i vice versa. Kiedy już wyszli z lasu na chodnik Seth powiedział :
- Musze częściej deptać patyki. - powiedział
- Ha ha ha bardzo śmieszne! - powiedziała JJ sarkastycznie i zeskoczyła z Setha
- Ale to nie jest mój dom... - rzekła Jess
Jessie zobaczyła 2 domki porozstawiane po dużej działce.
- Bo widzisz, pomyśleliśmy, że przenocujecie dzisiaj u nas. - powiedział zmieszany Hunter.
- Ale jak to?
- To nie najgorszy pomysł - powiedziała Emi, która dotąd siedziała cicho
- Zaraz, zaraz, wróć... Jak to "u nas"? - zapytał JJ
- Ja, Hunter, Quil, Matt, Kim, Tara, i ...Michael - wymienił Seth
-Aha, OK.
- Ale nie lepiej gdybyśmy poszły do domu? - spytała Em
- Jest już za późno, a po za tym Tara przygotowała wam pokój.
Chłopcy nie zwarzając na protesty Jess i Emi zabrali je do domu. Wszyscy domownicy stali przy wejściu.
- Quil i Kimberly
Koło chłopaka w brązowych włosach i ciemnej karnacji stała blondynka o zielonych oczach, jej kręcona fryzura odbijała blask księżyca.
- Tara - przedstawiła się
Tara była ruda i miała czarne oczy, wzrok buntowniczki mówił, że jest nieufna.
- Jestem Matt, mój brat to Michael, ale nie ma go tu. Nie wiem gdzie jest. Nikt nie wie...
- Jestem Jessika, a to Emma. Miło nam. - przedstawiły się
Gadali bardzo długo.
Kim, Quil, Hunter i Seth mieszkali w jednym domku, a Matt, Tara i Michael w drugim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz